
Miał 62 lata. Był znanym społecznikiem
Był emerytowanym porucznikiem Wojska Polskiego i dęblińskim społecznikiem. Piotr Badaj miał 62 lata
Śmierć przyszła niespodziewanie. Jeszcze kilka dni temu, pełen życia Piotr Badaj mówił, że jedzie do szpitala na zabieg. - Będę tam kilka dni. Jak wrócę to napiszemy świetny artykuł. Wprowadzam właśnie kilka nowych pomysłów na stadionie miejskim - powiedział przez telefon. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę po czym umówiliśmy się na spotkanie. Cieszyłem się, że taki człowiek zajmuje się stadionem i klubami piłkarskimi. W końcu w jednym z nich spędziłem prawie 10 lat. We wtorek 19 listopada otrzymałem telefon od jego córki Marty. - Wczoraj o 5:50 zmarł mój tata - powiedziała łamiącym głosem. Okazało się, że Piotr czekał w szpitalu na zabieg wszczepienia konwertera. Wtedy zaatakowała go skrzeplina, która pękła. Nie doczekał operacji.
- Piotrek, nie tak miało wyglądać to pożegnanie. Nie w takich okolicznościach - mówił podczas ceremonii pogrzebowej ks. Zenon Pawelak. - Był zawsze pełen humoru i uśmiechu, ale widać Bóg chciał inaczej - dodał. Kościół pw. Matki Bożej Loretańskiej był wypełniony po brzegi ludźmi, którzy chcieli go pożegnać. - Pytacie dlaczego jest nas tu tak dużo ? Dlatego, że Piotr był dobrym człowiekiem. Człowiekiem przez wielkie "C " - kontynuował kapłan.
Z żoną Małgorzatą przeżyli 40 lat w małżeństwie. Doczekali dwójki dzieci Roberta i Martę. - Tata będzie dla nas zawsze przykładem - mówi córka. - Wychował nas na dobrych i zaradnych ludzi - dodaje. - Zawsze byliśmy dla niego na pierwszym miejscu. To on nauczył nas organizacji życia i pewności siebie - zaznacza syn Robert.
- Z Piotrem znaliśmy się od lat. Nie było chyba osoby, która by go nie lubiła - wspomina Leopold Świetliński z rady miasta. - Zawsze pewny siebie, uśmiechnięty wiedział czego chce i do tego dążył. Wiedział co ma robić jako działacz społeczny w zarządzie osiedla Lotnisko czy teraz zajmując się obiektami sportowymi, w tym stadionem miejskim - dodaje. Jak zaznacza nie wchodził w żadną politykę. - Chciał współpracować i działać ze wszystkimi. Wielka szkoda, że go już z nami nie ma - kończy.
Andrzej Mikusek spędził w Piotrem Badajem trzy lata w szkole zawodowej i kolejne trzy w technikum. - Pamiętam jak na obronie pracy dyplomowej jeden z nauczycieli zaczął na mnie krzyczeć, to Piotrek zrobił mu awanturę - mówi. Po szkole średniej razem zdawali na Wyższą Szkołę Marynarki w Gdyni. - Obaj się nie dostaliśmy, a Piotrek przeniósł swoje dokumenty do ówczesnej Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych. I tutaj już został - dodaje. Andrzej Mikusek wspomina go jako dobrego kolegę, z którym zawsze miał dobry kontakt. - Nie zapomnę do dzisiaj jak wiele lat temu u niego na podwórku na Żdżarach położyliśmy na boku Syrenę na oponach i zabezpieczaliśmy podwozie - wspomina.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie