
Poznali się ponad 70 lat temu. Nadal, gdy patrzą na siebie, wciąż błyszczą im oczy. Dziś są wzorem do naśladowania dla innych
Janina i Marian Zawadzcy z Dęblina świętowali 70-lecie pożycia małżeńskiego. Taka okazja zdarza się tylko raz i nie każdemu los pozwala jej doczekać. .
Młodzi poznali się w 1950 roku. - Po szkole poszłam do pracy na pocztę. Mój przyszły mąż też tam pracował. Chyba mu się spodobałam, bo "puszczał mi oko". Od razu zwróciliśmy na siebie uwagę - opowiada pani Janina.
Pan Marian wspomina swoją wybrankę jako piękną i elegancką kobietę. - Spodobała mi się bardzo i ma złote serce - zaznacza mężczyzna.
W tamtym czasie delegacje z różnych stron Polski wyruszały do pracy przy odbudowie Warszawy. - Też tam jeździliśmy. Zbieraliśmy datki do puszek na ten cel. Nasz naczelnik wiedział, że czujemy do siebie mięte i celowo wysyłał nas tam razem - wspomina kobieta. - Pewnego razu poszliśmy do kina, innym razem na kawę i wszystko się zaczęło - dodaje. Opowiada, że przyszły mąż zawrócił jej w głowie, bo był spokojny i opanowany. - Mogłam zawsze na nim polegać i nigdy mnie nie zawiódł, ani nie zachował się niestosownie - opowiada pani Janina.
Po roku znajomości odbył się ślub w kościele w Stężycy. To było 26 sierpnia 1951 roku. - Ceremonię odprawił ks. Bieliński i dobrze go znaliśmy. Ciągle nas rozśmieszał, więc pamiętam, że było wesoło i przysięgę wypowiadałam z uśmiechem na twarzy - wspomina Zawadzka.
Bliscy również dobrze wspominają ten dzień. - To był pamiętny dzień. Prowadziłem moją ciocię i wuja do ołtarza. Miałem chyba 5 lat i niosłem obrączki - wspomina Stanisław Sobiechowski. - Są zgodnym małżeństwem do dnia dzisiejszego. Dobrze się rozumieją i znają życie. Można się od nich wiele nauczyć - dodaje.
Małżonkowie doczekali się trzech córek. To Bożena, Jolanta i Krystyna. Są też wnuki: Katarzyna, Beata, Paweł, Marcin, Kamil i Krzysztof. Mają też pięcioro prawnuków. To Blanka, Julian, Bartosz, Natalia i Emilia.
Pytamy o to, jaka jest recepta na tak długi staż w związku małżeńskim. - Trzeba się kochać, szanować, wybaczać, rozumieć i wspólnie się modlić do Pana Boga. Wtedy wszystko się ułoży - wyjaśnia Janina Zawadzka. - Trzeba żyć w zgodnie i po bożemu - dodaje pan Marian.
Małżonkowie przyznają, że ważny jest też wzajemny szacunek. - Trzeba się uzupełnić. Mąż jest spokojny i opanowany, a ja energiczna. Przeciwieństwa się przyciągają i to się u nas sprawdza - kończy pani Janina.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie