
- Od dawna nosiłem się z zamiarem zakupu koni. Trzy piękne i rasowe klacze przyjechały do mnie z Podlasia, inaczej straciłyby życie - opowiada Jarosław Wojtyś z Dęblina
- Mój dziadek Jan hodował konie jeszcze przed i w trakcie wojny. Niestety nie było mi dane go poznać, ale ojciec zawsze go wspominał i opowiadał historie o tych niesamowicie spokojnych zwierzętach - mówi pan Jarosław. - Te opowieści tak mnie zachwyciły, że od dawna nosiłem się z zamiarem zakupu koni i w końcu się udało - dodaje.
Decyzja zapadła po tym, jak pan Jarosław znalazł w Internecie ogłoszenie o sprzedaży koni. Zamieścił je młody mężczyzna, który wspólnie z ojcem prowadził gospodarstwo w Łomży. - Ale po śmierci taty postanowił sprzedać konie i zająć się tylko bykami. Konie były oczkiem w głowie jego ojca - opowiada dęblinianin. - Napisał, że jeśli w ciągu miesiąca nie znajdzie się chętny, to zwierzęta trafią na rzeź - dodaje. Nie było czasu na zastanawianie się. Trzeba było działać. - Planowałem hodowlę koni za kilka lat, ale w tej sytuacji od razu zadzwoniłem pod wskazany numer. Powiedziałem, że je kupię, a mężczyzna zaproponował, że przywiezie je na miejsce - mówi Wojtyś. W taki oto sposób, po przebyciu blisko 300 km, konie trafiły do Dęblina.
Nowy gospodarz przywitał dwie piękne, licencjonowane klacze rasy konik polski. Mają nietypową i rzadko spotykaną maść tzw. szarą. To czterolatki Vita i Torla. Z czasem stado powiększyło się o trzyletnią Torę. - Wszystkie "dziewczyny" uczestniczą w programie ochrony zasobów genetycznych. Uczestniczą w nim konie niektórych ras, m.in. konik polski, dzięki czemu zachowany jest ten gatunek - wyjaśnia nasz rozmówca. - Te starsze są już po dopuszczeniu do ogiera i liczę, że stadko będzie się systematycznie powiększać - zaznacza nasz rozmówca.
Ta rasa z natury żyje na "dziko". - Dlatego konie są odporne na trudne warunki bytowania. Nie straszny im deszcz, śnieg, czy niskie temperatury. Radzą sobie w każdych warunkach i nie są wymagające - opowiada pan Jarosław. - Gdy pada deszcz, woda spływa po nich, jak po przysłowiowej kaczce. To dzięki sierści, która jest gęsta i tłusta - dodaje. Ich główny składnik pożywienia to siano i słoma. Nie powinny być karmione paszami wysokokalorycznymi. - Dostają również warzywa i owoce: marchew, buraki i jabłka. W warunkach naturalnych latem jedzą więcej, żeby nabrać masy tłuszczowej i przetrwać zimę - tłumaczy Wojtyś.
Aby przybliżyć zwierzętom naturalne warunki, właściciel zabrał je do... lasu. - Mój przyjaciel Bogdan Dziubak, użyczył mi piękną leśną polanę. Wierzę, że obcując z naturą będą najlepiej się czuły. Bez ludzi i zgiełku - mówi pan Jarosław. Poza tym koniki polskie nie potrzebują również stajni z prawdziwego zdarzenia. Wystarczy jedynie zadaszona wiata. Dodatkowo konie mają twardy róg kopytowy, pozwalający pracować niepodkutym na twardym podłożu.
-Nie są wymagającymi stworzeniami, a mi to odpowiada, bo nie mam zbyt wiele wolnego czasu. Cieszę się, że spełniłem swoje kolejne marzenie - przyznaje radny. - Konie są spokojne, cierpliwe i można się przy nich odprężyć. Czasem, gdy ktoś mnie zdenerwuje, co rzadko się zdarza, lubię z nimi przebywać - opowiada. Wojtyś przyznaje, że nieraz odwiedzają go rodziny z dziećmi lub przejezdni, którzy chcą obejrzeć lub pogłaskać konie. - Najmłodsi często przynoszą koniom czekolady, chipsy i inne smakołyki, które sami uwielbiają i chcą się nimi dzielić, ale tłumaczę im, że niestety konie tego nie jadają - opowiada.
Pan Jarosław lubi zwierzęta i przyrodę. W gospodarstwie są również kury oraz dwaj ulubieńcy - psy myśliwskie - Bingo i Kusy. Dawniej nasz radny zajmował się wędkarstwem, a obecnie hoduje pszczoły i produkuje miód oraz produkty pszczele. - Mam trzy pasje i największe miłości mojego życia. To motocykle, pszczoły i od niedawna konie - podsumowuje.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
A kota z centralnej Polski nie ma?
a dlaczego akurat w ciagu miesiaca,jak sie chce sprzedac,to sie czeka,troche to podejrzane ,takie stawianie pod siciana,miesiac albo na kielbasy.no ale teraz pan radny bedzie do gminy kuniem.ekologicznie i zdrowo,a co do komentarza wyzej,kota z centalnej polski kargul z pawlakiem wykonczyli.
Kot byĺ na sznurku. Dobrze Władek piszesz.