
Adrenalina, przezwyciężanie własnych słabości i obcowanie z żywiołem. Doświadczony pływak, opowiedział o tajnikach "dzikiego" pływania
Leszek Naziemiec gościł na spotkaniu autorskim w Miejskim Domu Kultury w Dęblinie, gdzie opowiadał o swojej książce "Dzikie pływanie". W sobotę (18 września) zdradzał tajniki pływackie i wspominał wodne przygody na otwartych i zimnych akwenach.
Do tej pory jako jedyny Polak przepłynął 1 km w arktycznej wodzie o temperaturze minus 1 st. Celsjusza w czasie poniżej 16 minut. - Czułem się świetnie i ciąłem wodę jak rakieta, nie odczuwając zimna. Nie było zagrożeń ze strony drapieżników, a podczas płynięcia towarzyszyły mi pingwiny - opowiada. Po podjęciu próby temperatura jego ciała spadła do 32,5 st. Dojście do 36,6 zajęło 17 minut. Takie wyzwanie i podjęcie ryzyka nie jest dla każdego. Konieczne było odpowiednie przygotowanie.
Ponadto Leszek Naziemiec (wspólnie z Łukaszem Tkaczem) przepłynął wpław Wisłę. Mimo, że każda rzeka jest niebezpieczna dla człowieka, bo można się natknąć na wiry wodne, przykosy i drapieżniki, to jednak udało się. - Nie było łatwo. Już po pierwszym odcinku miałem wątpliwości, czy zakończymy wyprawę. Pod wodą natrafiłem na mostek, a w nim na... rurę. Omal nie połamałem żeber i zastanawiałem się, co będzie dalej - wspomina.
Pan Leszek przyznaje, że królowa polskich rzek jest piękna. - Jest czysta i mogłem ją podziwiać. Obcując z przyrodą czuję, że żyję - wyznaje. - Najpiękniejszy odcinek Wisły zobaczyłem na waszym terenie, od Dęblina do Puław i chciałabym mieć taki obraz w domu - zauważa.
Członkowie dęblińskiego klubu Open Water & Winter Swimming " Z łabędziem pływać" wyszli naprzeciw oczekiwaniom swojego gościa. - Tydzień temu miałeś urodziny, więc chcemy podarować Ci obraz, który przedstawia naszą Wisłę - oznajmił Piotr Świtaj, prezes klubu.
Leszek Naziemiec swoją "zimową" przygodę rozpoczął w Czechach. - Tam po raz pierwszy zobaczyłem pływanie zimowe, czyli w wodach poniżej 5 stopni Celsjusza. Zacząłem trenować ten sport - opowiada. Zapisał się do czeskiego klubu w Nachodzie. Na początku pokonywał dystanse 100 - 250 metrów. Kilometr przepłynął po trzecim roku treningów.
Woda to świat wielu gatunków zwierząt i ryb. Pan Leszek wspomina wyprawę w Afryce Południowej. - Płynąłem Oceanem Atlantyckim z wyspy Robbeneiland do Kapsztadu. Oprócz niesamowitych widoków na Górę Stołową i wybrzeże, mogłem podziwiać masę gatunków zwierząt. Polecam ten odcinek każdemu amatorowi, który dobrze pływa - zachęca Naziemiec. - Na odcinku ok. 8 km spotkałem samogłowa i uchatkę, która płynęła pode mną i skakała nade mną. To jest piękne, że można obcować na wyciągnięcie ręki z dużymi rybami, czy ssakami - wspomina.
Jak to w sporcie wyczynowym, każdy powinien wiedzieć, na ile może sobie pozwolić. - Podejmuję ryzyko, na które się godzę. Często chciałem za dużo i za szybko coś osiągnąć, nie licząc się z tym, że pływam w zimnych wodach. Organizm musi się do tego przystosować, a potem potrzebna jest regeneracja - opowiada pan Leszek. Wspomina słowa 91-letniego pływaka z Czech, który mówił, że po pływaniu konieczny jest odpoczynek, a latem kąpiele, ale... słoneczne. - Nie rozumiałem tego przed laty. Obecnie wiem, że miał rację. Nie mogę wciąż katować organizmu. Muszę znaleźć swój rytm i granice - zauważa.
Leszek Naziemiec zachęca do zimowego pływania. Przeciwwskazaniem są zaburzenia rytmu serca i padaczka. Osoby, które mają więcej tkanki tłuszczowej lepiej przyzwyczajają się do zimnej wody. - Organizm ludzki posiada tzw. brunatną tkankę tłuszczową, która generuje ciepło i naukowcy twierdzą, że taki tłuszcz mają niemowlęta, ale im jesteśmy starsi jest go mniej. Aktywacja na zimno powoduje, że ta tkanka wciąż się tworzy - mówi pan Leszek. - To zdrowy tłuszcz, który reguluje nasz metabolizm. Najlepszym sposobem na jego wytworzenie jest sen w temperaturze 17 stopni pod lekkim okryciem - podpowiada.
Pływanie w zimnej wodzie ponadto wzmacnia odporność na infekcje, zwiększa regenerację tkanek oraz pozytywnie wpływa na układ naczyniowo - krwionośny i pracę mózgu. - Według naukowców działa na leczenie depresji i zespołów otępiennych - wyjaśnia sportowiec. - Po wyjściu z wody człowiek ma proste problemy. Jedynym jest szybkie zagrzanie. To odcięcie się od rzeczywistych i codziennych bolączek. Po pływaniu z rana mój dzień staje się lepszy - dodaje.
W tym roku Leszek Naziemiec stworzył projekt "Pływacki Patrol". Chętni wolontariusze uczą ludzi pływać na dzikich kąpieliskach. Do akcji włączyli się również pływacy z Nadwiślańskiej Grupy Open Water & Winter Swimming "Z łabędziem pływać". - Ponad 100 osób z całej Polski przyłączyło się do współpracy - zaznacza pomysłodawca akcji.
Pan Leszek wciąż ma wiele planów na przyszłość. - Planowałem przepłynąć 100 km rzeką Leną na Syberii, ale niestety nie dostałem wizy. Z pewnością rzucę się na wody w Ameryce Północnej - zapowiada. Poza tym już niebawem będzie można zobaczyć pana Leszka na szklanym ekranie. - Powstaje dokument o dzikim pływaniu. Reżyser Tomasz Woźnicki otrzymał dofinansowanie na nagranie filmu i przeprowadzenie wyprawy. To będzie coś spektakularnego - podsumowuje.
Tym optymistycznym akcentem zakończyło się spotkanie autorskie. Zaraz po nim wiele osób wraz z Leszkiem Naziemcem weszło do Wisły. Warunki pogodowe nie służyły kąpieli, bo było chłodno i pochmurno. Temperatura wody wynosiła 16 stopni. Mimo to śmiałkowie przepłynęli odcinek 4 km z Dęblina do Stężycy. Wśród nich była 11-letnia Kasia. - Już nie raz pływałam w Wiśle i nie mam obaw. Wiem, że nie jestem sama. Mam nadzieję, że sobie poradzę i dotrę do mety - zaznacza nastolatka.
Ireneusz Kędziora na spotkanie z Leszkiem Naziemcem przybiegł z... Pionek (ponad 30 km). Popłynął też do Stężycy. - Lubię biegać i pływać, a warunki pogodowe są nieistotne - zaznacza.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Gościo twierdzi ze woda w Wiśle jest czysta!
czy ten nieziemiec to taki sam gieroj jak ten doba co atlantyk przeplynol?,a co 11-stolatka z doroslymi robila?