
Płk pil. dr inż. Ireneusz Smykla, to człowiek o wielu zainteresowaniach i pasjach. Największą z nich jest lotnictwo i pomaganie potrzebującym
Na co dzień pełni funkcję dziekana Wydziału Lotnictwa w Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie. Jest lotniczym instruktorem spadochronowym klasy mistrzowskiej (2563 skoki), pilotem wojskowym klasy II i sternikiem jachtowym. Jest również opiekunem Spadochronowego Koła Naukowego, Naukowego Koła Astronomicznego oraz Klubu Honorowych Dawców Krwi LAW.
Płk Smykla otrzymał Buzdygan - odznaczenie przyznawane przez czasopismo „Polska Zbrojna” dla wyróżniających się osobowości Wojska Polskiego. - Dostałem wyróżnienie przede wszystkim za organizowane akcje krwiodawstwa na terenie dęblińskiej szkoły w 2020 roku, udział w misjach zagranicznych oraz opiekę nad trzema uczelnianymi kołami - zaznacza płk Smykla.
Jego przygoda z krwiodawstwem rozpoczęła się w latach szkolnych. W 1980 r. po raz pierwszy oddał krew w tarnobrzeskim szpitalu. Aby przesunąć klasówkę z ekonomiki cała klasa poszła oddać krew. - Od tego dnia minęło ponad 40 lat. Przez ten okres oddałem 85 litrów - opowiada. Krwiodawstwo w rodzinie Smyklów to tradycja. - Mój ojciec Józef oddał ponad 20 litrów i został uhonorowany Złotym Krzyżem Zasługi - zauważa pan Ireneusz, który zachęca do tego innych.
Za swoje zasługi Ireneusz Smykla był wielokrotnie nagradzany i wyróżniany. Jednym z ważniejszych odznaczeń jest nadany w 2015 r. przez prezydenta RP Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.
Płk Ireneusz Smykla od 39 lat pełni służbę w lotnictwie wojskowym. Decyzję, że zostanie pilotem podjął w technikum. - Pewnego dnia przy wejściu do szkoły zauważyłem plakat informujący, że Aeroklub Stalowowolski prowadzi nabór na szkolenie szybowcowe - wspomina pułkownik. Miesiąc później pojechał na badania do Wrocławia. Potem przyszedł czas na szkolenie spadochronowe, a po nim na Lotnicze Przysposobienie Wojskowe. W Dęblinie przeszedł szkolenie na samolocie "Iskra", a we Wrocławiu kurs instruktorów spadochronowych oraz kurs na samolot „Orlik”.
Płk Smykla wspomina wydarzenie z 2002 roku: - Podczas startu w charakterze prowadzącego pary na wysokości około 10-15 metrów usłyszałem komunikat: ”109 masz dym za sobą. Chyba pali się twój samolot”. Pierwsza myśl była taka, że wysokość i odległość do końca pasa nie pozwala na lądowanie awaryjne. Druga, aby sprawdzić co wskazują przyrządy. Tu wszystko było w normie. Prowadzący wydał polecenie pilotowi w drugim samolocie, aby dalszy lot wykonywał samodzielnie. - A ja z naborem wysokości wykonałem zakręt w lewo. To taki skrócony manewr, aby jak najszybciej wejść na „ścieżkę” do lądowania - opowiada pilot. Na lotnisku w gotowości czekały już wozy straży pożarnej. Wszystko dobrze się skończyło. - Okazało się, że to nie był pożar, a to co było widać z ziemi, to nie był dym. Zawiesił się jeden z zaworów odpowietrzających zbiornik paliwa i unosiła się mgła paliwowa, która z daleka przypominała dym - wspomina.
Jako skoczek spadochronowy wspomina pokaz, który odbył się w Gnieźnie w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. - Spadochron był w białe i czerwone pasy, a do tego flaga narodowa o powierzchni 15 m2 na lince z 7 kg ciężarkiem poniżej mojej nogi - opowiada płk Smykla. - Przelot nad Rynkiem pełnym ludzi na wysokości kilkudziesięciu metrów i majestatyczne lądowanie obok Katedry Gnieźnieńskiej, to niezapomniana chwila - dodaje. Za niesamowite widowisko został odznaczony przez prezydenta Gniezna medalem koronacyjnym.
Nie wiele osób wie, że obecny dziekan LAW pasjonuje się też żeglarstwem. Płk Smykla jest sternikiem jachtowym i ma na swoim koncie ponad 200 godzin morskiej żeglugi. W 2010 r. rozpoczął praktyczne szkolenie w Zatoce Gdańskiej. Potem odbyły się rejsy po Bałtyku. - Na koniec trafił się niezapomniany rejs na Bornholm i nocny powrót do Gdyni. Był sztorm. 7 w 12 stopniowej skali Beauforta, który spędziliśmy na małym, kilkunastometrowym jachcie. Tego nie da się zapomnieć. Wróciłem z przeżyciami i zdanym egzaminem na patent sternika jachtowego - kończy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie