
- Cieszę się, że pamięć o ludziach, którzy zasłużyli się dla dęblińskiej społeczności, nie zaginie - mówi Grażyna Szczepańska
Wniosek o nadanie tytułu honorowego mieszkańca Dęblina Irenie Haase złożyło Towarzystwo Przyjaciół Dęblina. - To nasz obowiązek, aby takie wzorce osobowe przedstawiać mieszkańcom i upamiętniać ich postawy - mówi Grażyna Szczepańska, prezes TPD. Wszyscy radni podczas ostatniej sesji głosowali "za" uchwałą w tej sprawie. - Cieszę się, że pani Irena otrzyma tytuł honorowego obywatela. Angażowała się w sprawy polskie, wspierała najuboższych i chorych - mówi radny Waldemar Chochowski. - Nie widzę lepszej kandydatury na uhonorowanie jej imieniem SP ZOZ-u. Brakuje również w naszym mieście tego, aby honorowi obywatele mieli swoje ulice - podkreśla.
Irena Haase w 1926 roku przeprowadziła się z mężem Pawłem do osady Irena. Tu wspólnie prowadzili odziedziczoną po ojcu pana Pawła - aptekę. - To światła kobieta ze stolicy, która angażuje się w życie tutejszej ludności. Bierze udział w tworzeniu Towarzystwa Szkoły Średniej, dzięki której powstało gimnazjum i liceum oraz szkoła zawodowa. Została przewodniczącą Rodziny Gimnazjalnej - relacjonuje pani Grażyna.
Irena Haase od młodych lat działała w harcerstwie. W 1918 roku brała udział w rozbrajaniu Niemców, którzy zaatakowali Warszawę. - Przez wiele lat była prezesem dęblińskiego oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża. W 1939 roku pod jej kierownictwem PCK utworzył sześć punktów lekarskich, zlokalizowanych w Irenie, Bobrownikach, Drążgowie, Stężycy i Rykach, które aktywnie działały w czasie wojny i okupacji - dodaje Szczepańska.
Oprócz tego działał punkt opieki nad ofiarami wojny i kuchnia wydająca posiłki bezdomnym i ubogim. Irena Haase zorganizowała w Irenie sierociniec przy ul. Prostej, w którym wojenne czasy przetrwało 30 dzieci, w tym również z rodzin żydowskich. - W 1940 roku pani Irena została zaprzysiężonym członkiem Związku Walki Zbrojnej pod pseudonimem "Ika". Pełniła tam funkcję łączniczki sanitarnej - wspomina prezes TPD.
W aptece państwa Haasów mieścił się punkt kontaktowy dla partyzantów. Apteka zaopatrywała ZWZ w leki, materiały opatrunkowe i pieniądze. Irena Haase należała do komitetu pomocy Żydom. Społeczniczka włączała się również w pomoc około 200 jeńcom ze Stalagu 307. - W źródłach historycznych podawana jest liczba 200 lub 300 osób, więc dokładnie nie wiadomo, ile osób uratowała. Była wielkim człowiekiem i nikomu nie odmówiła pomocy - podkreśla Szczepańska.
W lipcu 1943 roku pani Irena została aresztowana przez Niemców i trafiła do więzienia na Zamku Lubelskim. Tam wspierała współwięźniów, przekazując im leki przeciwbólowe. Sama nabawiła się gruźlicy. - Jej zaangażowanie i pomoc bliźnim powoduje, że Irena Hasse jest wzorem do naśladowania dla mieszkańców Dęblina. Zasługuje na pamięć, szacunek i wdzięczność - podkreśla Grażyna Szczepańska. W 1947 roku Irena Haase wróciła do Warszawy. Podjęła pracę, jako kasjerka w aptece. Po sześciu latach pracy znalazła się w sanatorium gruźlicznym w Otwocku. Latem 1975 roku znów zamieszkała w Dęblinie. Zmarła w wieku 88 lat.
Irena Haase urodziła się 13 września 1893 roku w Płyćwi (k. Skierniewic), jako drugie dziecko rodziny Karwowskich. Jej rodzicami byli Adam, który był naczelnikiem stacji kolejowej w Skierniewicach i Zofia z Chojnowskich, która pochodziła z rodziny szlacheckiej z okolic Kutna. W 1895 roku rodzina przeprowadziła się do Warszawy i zamieszkała przy ul. Hożej 50. Pani Irena uczęszczała tu do gimnazjum handlowego, a po szkole ukończyła kurs handlowy w Prywatnej Szkole Handlowej im. Teodory Raczkowskiej. W 1920 roku wyszła za mąż za Pawła Haase, studenta farmacji Uniwersytetu Warszawskiego. Małżeństwo doczekało się dwóch synów Tadeusza i Andrzeja. Tadeusz zginął na wojnie. Irena Haase po ukończeniu szkoły pracowała w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej. Od 1926 roku rodzina mieszkała w Dęblinie. Zmarła 13 lipca 1981 roku.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie