
- Jestem w dobrej sytuacji, ponieważ pracuję zdalnie w domu i mogę pomóc dziecku - mówi Marlena Warowna z Dęblina. Jednak nie wszyscy mają ten komfort. Po miesiącu zdalnej nauki niektórzy rodzice są wykończeni psychiczne i fizycznie
Od półtora miesiąca szkoły są zamknięte z powodu pandemii. 25 marca wprowadzono obowiązek nauczania na odległość. Nauczyciele prowadzą lekcje przez internet i wystawiają uczniom oceny. Nowa rzeczywistość dla nikogo nie jest łatwa.
Marlena Warowna uczy dęblińskich licealistów oraz słuchaczy w szkole policealnej - Medycznym Studium Zawodowym w Puławach. Jej córka Emilia chodzi do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Pani Marlena, żeby pogodzić naukę w domu z pracą musiała obmyślić dobrą strategię. - Po śniadaniu siadamy do lekcji. Uruchamiamy dziennik elektroniczny i sprawdzamy, jakie lekcje są zadane - mówi. Spędzają codziennie około 3-4 godzin na odrabianiu prac domowych, z krótkimi przerwami na odpoczynek. Zadania z języka polskiego, matematyki, plastyki czy przyrody na tym etapie edukacji wysyła wychowawczyni. - Wychowawczyni Emilki - Joanna Niewiadomska szuka ciekawych, kreatywnych zadań, które dla dzieci nie są przykrym obowiązkiem, a czystą przyjemnością - mówi pani Marlena. - Nauczycielka zachęca również do oglądania w telewizji audycji poświęconych dzieciom. Co ważne, mobilizuje dzieci do zajęć ruchowych, gimnastyki w warunkach domowych. Emilka bardzo to lubi - dodaje. Ponieważ dziewczynka jest uzdolniona plastycznie, zawsze z niecierpliwością czeka na zadania z tego przedmiotu. - Zaprojektowała i samodzielnie wykonała order dla sportowca oraz z pomocą taty wykonała palmę wielkanocną z bibuły - mówi mama.
Po odrobieniu lekcji Emilka ma czas dla siebie. Wtedy jej mama zajmuje się pracą. - Mamy dwa oddzielne komputery, wiec dajemy sobie radę - mówi. -Jestem w dobrej sytuacji, ponieważ pracuję zdalnie w domu i mogę pomóc dziecku. Nie wiem natomiast, jak radzą sobie rodzice, którzy długo pracują, wracają popołudniami do domów i dopiero wtedy mogą pomóc swoim pociechom - zastanawia się pani Marlena. Jako nauczyciel chwali system nauczania internetowego, nowoczesne środki przekazu i sprawną współpracę z uczniami. -Na bieżąco wysyłam notatki z zajęć w formie prezentacji, czasami proszę o sporządzenie notatek na podstawie wysłanych rozdziałów z książek, artykułów, zdjęć. Uczniowie odsyłają mi swoje prace i na tej podstawie wystawiam oceny - mówi. Nie ukrywa jednak, że nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu z uczniem. - Tego mi brakuje - przyznaje.
Po miesiącu zdalnej nauki niektórzy rodzice, zwłaszcza ci, którzy nie mogą sobie pozwolić na pozostanie w domach, są wykończeni psychiczne i fizycznie. -Trafiłam dziś na anegdotę, która trafnie opisuje obecną sytuację. Jeśli nadal będą zamknięte szkoły i przedszkola, to rodzice szybciej wynajdą szczepionkę niż naukowcy - mówi pani Anna z Ryk, mama 8-letniej uczennicy. -Dla mojego zdrowia psychicznego chyba lepiej, że wychodzę do pracy - dodaje.
Kobieta oraz jej mąż pracują od 7:30 do 15:30 w prywatnej firmie. W tym czasie dziewczynką opiekuje się babcia. - Teściowa zajmuje się córką jak najlepiej, pomaga jej w nauce, ale nie jest w stanie zrobić wszystkiego. Co najwyżej dwie, trzy lekcje. Gdy ja wracam zmęczona z pracy, robimy resztę - mówi kobieta. Pani Anna nie ukrywa złości. - Musimy godzić pracę zawodową z pracą nauczyciela w domu. Dzieci same się nie nauczą - mówi. Jest też przerażona ogromem materiału, jaki dzieci mają do zrealizowania. - Ostatnio padł chyba rekord. Było 20 zadań do wykonania. Na ogół to 10-15 dziennie. Nawet przed świętami nauczyciele nie odpuścili - dodaje. Poza pracami w zeszytach ćwiczeń są także do wykonania prace plastyczne. - Chyba tylko w Rykach nauczyciele nie oszczędzają dzieci. W Dęblinie, z tego co słyszałam, nie ma takich problemów - mówi kobieta.
Córka pani Anny skończyła osiem lat, dlatego kobieta nie "załapała się" na przysługujący dodatkowy zasiłek opiekuńczy. - A szkoda. Dostawałabym 80% uposażenia, czyli 1500 zł i siedziałabym z dzieckiem w domu. Niestety nie mam tego przywileju - mówi nasza rozmówczyni.
Koleżanka pani Anny przyznaje, że momentami nie ma siły. -Sama wychowuję dziecko. Pracuję na zmiany, czasami na noce. Nie ukrywam, że jest ciężko. Moje dziecko jest w piątej klasie. Ja na przykład nie znam angielskiego i jak mam mu pomóc? - pyta retorycznie.
Problemy techniczne to kolejny negatyw nauczania zdalnego. - Najgorsze było to, że nikt nie zapytał rodziców, czy mamy w domu laptop i dostęp do internetu. Nie każdy rodzic był przygotowany - mówi pani Anna. - My akurat mamy. Nie jest nowy, co chwilę coś się zawiesza, ale przecież nie będę kupować nowego. To jest koszt, a w pracy też nie wiem co będzie za tydzień - kończy pani Anna.
Metoda nauczania zależy od dyrektorów i nauczycieli poszczególnych placówek. W dęblińskim Zespole Szkół Ogólnokształcących dyrekcja zdecydowała się na naukę poprzez platformę e-learningową. Nauczyciele kontaktują się z uczniami również przez dziennik elektroniczny i mailowo. - Zdaję sobie sprawę z utrudnień w obecnym systemie pracy. W celu jej usprawnienia zdecydowaliśmy się na uruchomienie formy e-learningu - mówi dyrektor Joanna Pardo. - Z powodzeniem wykorzystujemy aplikację Teams do prowadzenia lekcji zdalnych - dodaje.
Możliwości platformy są spore. - Nauczyciele i wychowawcy mają bezpośredni kontakt z klasą. Można prowadzić video- lub audio-lekcje, zamieszczać materiały dla uczniów i jednocześnie pomagać im w nauce poprzez np. podgląd pulpitu czy bieżące konsultacje. Praca na platformie umożliwia sprawdzanie wiedzy uczniów poprzez testy, tworzenie dokumentów i prac. Czat na platformie zastępuje z powodzeniem znane powszechnie komunikatory - wymienia dyrektor. - I co też ważne, można w ten sposób przeprowadzić radę pedagogiczną, albo zebranie z rodzicami jako wideokonferencję.
Obecna sytuacja wymusiła zmianę podejścia do nauki, ale jednocześnie pokazała inne możliwości. - Mam nadzieję, że po powrocie do szkoły platforma nadal będzie wykorzystywana przez do pracy online. Takie narzędzia wykorzystywane są przez wiele szkół oraz wyższych uczelni, zatem zebrane obecnie doświadczenie z pewnością się przyda - kończy dyrektor ZSO.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie