
W kwietniu skończył 30 lat. 15 listopada był ostatnim dniem, kiedy chodził po dęblińskiej ziemi. Kamil Joński odszedł niespodziewanie, a tajemnicę swojej śmierci zabrał ze sobą.
Jego przyjaciołom trudno pogodzić się z odejściem „Kamisia”. Na łamach „Twojego Głosu” wspominają 30-latka, który wychował się i mieszkał w Dęblinie.
Iga Białecka
Wnosił uśmiech w naszą codzienność
- Był obecny w naszym życiu, najbliższych przyjaciół. Przez to był dla dzieci zawsze tym najlepszym wujkiem. Bo kto, jak nie "Kamiś" potrafił ulepić deszczyk z plasteliny albo urządzić wyścigi ślimaków winniczków, którym chwilę wcześniej wymalował muszle wszystkimi kolorami w palecie farb. Kiedy brakowało nam pomysłów, przejmował inicjatywę i wymyślał najlepsze zabawy. Chciał, by dzieci były szczęśliwe. Jestem pewna, że dopóki będziemy pamiętać o tym, ile uśmiechu i dobra wniósł w naszą codzienność, chociaż odrobinę łatwiej będzie nam zrozumieć Jego brak.
Cały artykuł już od dzisiaj w "Twoim Głosie". Zapraszamy do lektury.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie