Reklama

Odłamek ranił go w głowę

Portal tuDeblin.pl
20/06/2020 13:23

Chor. Arkadiusz Sałek z Iraku wrócił po dwóch miesiącach. Został ranny po wybuchu samochodu pułapki. Na kolejną misję, do Afganistanu, wyjechał po ośmiu latach

Decyzja wyjazdu na misje w 2004 roku nie należała do łatwych. - Było dużo niepewności. Jadąc do Iraku nie do końca wiedziałem, na co się piszę. Była to dopiero druga zmiana. Pierwsza nie zdążyła wrócić do Polski. Nie było kogo zapytać o pobyt, doświadczenia, wskazówki -  wspomina weteran. - Miałem wtedy 22 lata. Nie wiedziałem, co mnie czeka. Człowiek w tym wieku ma poczucie, że nie może mu się przydarzyć nic złego. Wówczas poczucie to straciłem - dodaje. 

Eksplozja samochodu pułapki

Pierwsza misja na Bliskim Wschodzie dla Arkadiusza Sałka zakończyła się pod dwóch miesiącach. - Miałem być pół roku, a wróciłem wcześniej w związku z obrażeniami, jakich doznałem podczas zamachu - mówi. Do ataku na bazę logistyczną doszło 18 lutego 2004. - Stacjonowałem w miejscowości Al-Hilla w prowincji Babilon. Byłem po nocnej służbie. Położyłem się o 6 rano. Ledwo zdążyłem zasnąć, a już o 7, w krótkim odstępie czasu nastąpiły po sobie dwie eksplozje. Pierwsza, mniejsza, poderwała całą bazę na nogi. Druga była większa. Jak się okazało, eksplodował samochód pułapka, który próbował się przedrzeć do bazy - wspomina chor. Sałek. - Podczas drugiej eksplozji odłamek ładunku wybuchowego uderzył mnie w głowę - dodaje.

Ewakuacja do szpitala w Bagdadzie

Żołnierz został ewakuowany śmigłowcem do szpitala w Bagdadzie. Tam w amerykańskim szpitalu udzielono mu pomocy. - Przeszedłem operację neurologiczną, ponieważ doznałem przecięcia nerwu twarzowego, który musiał zostać zrekonstruowany, podobnie jak ślinianka przyuszna - mówi pan Arkadiusz. Po dwóch tygodniach został przewieziony do polskiego szpitala w Karbali. - Na początku kwietnia wróciłem do Polski. Decyzja o powrocie nie była moją decyzją. Tak zadecydowali lekarze. Ja wolałem zostać - mówi.

Pomimo chwil grozy, jakie przeżył w Iraku, decyzja o wyjeździe do Afganistanu w 2012 roku przyszła mu z łatwością. - W Afganistanie spędziłem 6 miesięcy. Byłem bogatszy o doświadczenia. Wiedziałem z czym to się wiąże - zaznacza.

Pobyt na misjach wspominam bardzo dobrze. Zdarza mi się wracać do nich myślami, szczególnie w czasie spotkań z kolegami, z którymi pełniłem służbę poza granicami Polski . Jak mówi chorąży, zawód żołnierza jest obarczony ryzykiem zawodowym. -Lepiej ryzykować jak najdalej od kraju, a w Polsce cieszyć się bezpieczeństwem i pokojem - zauważa.

Na wystawę przekazał po kilka zdjęć z obu misji. - Ulubioną fotografią jest ta przy samolocie A-10 Thunderbolt - mówi. Dlaczego? - Współpraca z lotnictwem była moim podstawowym zadaniem podczas służby w Afganistanie, a samoloty A-10 były maszynami, które najczęściej nas wspierały - kończy.

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo TUdeblin.pl




Reklama
Wróć do