Reklama

"Szkoła Orląt" jest spełnieniem marzeń o lataniu

Portal tuDeblin.pl
16/01/2022 11:51

- Uczucie, kiedy po wylądowaniu zdajesz sobie sprawę, że byłeś sam w kokpicie i to od ciebie zależała pomyślność lotu, jest nie do opisania - mówi plutonowy Mateusz Dziedzic, przyszły wojskowy pilot śmigłowca

Mateusz Dziedzic skończył 22 lata. Pochodzi z Markowa nieopodal Rzeszowa. Jest podchorążym trzeciego roku Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie na kierunku pilot śmigłowca. - Marzenia o lotnictwie towarzyszyły mi od dziecka. Piękno maszyn przelatujących nad głową lubiłem podziwiać do tego stopnia, że postanowiłem znaleźć się po tej drugiej stronie, za sterami - przyznaje plutonowy Dziedzic. 

Zapoczątkował lotniczą tradycję

Mateusz Dziedzic jest absolwentem Zespołu Szkół Mechanicznych w Rzeszowie, gdzie uczył się na kierunku technik awionik. - Wybierając szkołę średnią kierowała mną chęć poszerzania wiedzy lotniczej, zdobywania przydatnych umiejętności tak, aby w przyszłości mieć prostszą drogę do realizacji moich podniebnych marzeń - mówi student. Dziś jest na półmetku tej drogi. - Szczerze mówiąc, to nie planowałem studiować w Dęblinie. Słyszałem o "Szkole Orląt" , ale moim pierwszym wyborem była Politechnika Rzeszowska - mówi. Do Dęblina złożył podanie wraz z grupą kolegów. - Proces rekrutacji, czyli szereg badań, testy sprawnościowe, rozmowa kwalifikacyjna, sprawdzenie predyspozycji lotniczych na symulatorze sprawił, że coraz bardziej zaczęło mi zależeć na tym właśnie wyborze. Ponadto coraz poważniej zacząłem wyobrażać siebie w mundurze - mówi nasz rozmówca. W jego rodzinie nie ma lotniczych tradycji. - Muszę z dumą przyznać, że jestem pierwszym, które przemierza właśnie te szlaki. Mam nadzieję, że uda mi się zapoczątkować jakąś ciekawą rodzinną historię - mówi podchorąży. 

Najtrudniejsza unitarka

Jak przyznaje, dostanie się na LAW kosztowało go wiele wysiłku, ale był to wysiłek satysfakcjonujący. W kategorii trudne początki stawia na pierwszym miejscu tzw. "unitarkę", czyli szkolenie podstawowe kandydatów na żołnierzy. - Z perspektywy czasu wiem, że celem unitarki jest sprawdzenie charakterów. To pewnego rodzaju wyznacznik wpasowania się w wojskowy styl życia. Szkolenie podstawowe jest naprawdę niesamowitym przeżyciem - podkreśla plut. Dziedzic.

W wolnych chwilach nasz bohater lubi oglądać dobre filmy lub seriale. Regularnie biega i należy do uczelnianej sekcji lekkoatletycznej. Gra też w tenisa i... uwielbia tańczyć. Działa w samorządzie studentów. Rodzinne strony odwiedza zazwyczaj co dwa tygodnie. - Uważam, że jest to odpowiedni czas, aby stęsknić się i wrócić do najbliższych - mówiBędąc studentem wojskowym niekiedy służby wypadają w weekend. - Wówczas ważniejsze od powrotu do domu są obowiązku służbowe - podkreśla. Jak przyznaje, wartością dodaną LAW jest społeczność studencka. - Przyjaźnie przetrwają bez wątpienia mnóstwo lat. Istnieje też więź między podchorążymi, którzy mając swój wspólny lotniczy cel, wszelkie przeciwności starają się pokonywać razem - podkreśla podchorąży.

Lot nie do opisania

W czasie procesu rekrutacji został przydzielony na kierunek pilot śmigłowca. Trzeci rok szkolenia ukierunkowany jest na zdobycie licencji turystycznej. - Jestem już w końcowej fazie tego szkolenia, a swoje loty wykonuję na śmigłowcu Guimbal Cabri G2 - mówi student. W następnym roku będzie mógł przesiąść się na SW-4 Puszczyk lub Mi-2. Jak zauważa, sztuka pilotażu na pewno do łatwych nie należy, gdyż zawsze jest coś co trzeba w niej dopracować i poprawić. - Na początku najtrudniejsze było sterowanie. Aby latać śmigłowcem wykorzystujemy obie nogi i ręce oraz maksymalną koncentrację. Nie zawsze wszystko dobrze współgrało, ale doświadczenie i umiejętności dzięki nauce i szkoleniu w powietrzu same przychodzą - opowiada podchorąży. - Uczucie, kiedy po wylądowaniu zdajesz sobie sprawę, że byłeś sam w kokpicie i to od ciebie zależała pomyślność lotu, jest nie do opisania - mówi. 

W lotniczym świecie jest mnóstwo wspaniałych pilotów, z których postawy chciałby czerpać jak najwięcej dobrego. - Legendarni są piloci Dywizjonu 303, jak na przykład Jan Zumbach. Są wzorem dla nas, młodych adeptów. Bardzo cenię też lotnicze motto „Per Aspera Ad Astra”, które pomaga mi w pokonywaniu codziennych trudności - dodaje.

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo TUdeblin.pl




Reklama
Wróć do