
Z powodu zamknięcia oddziałów chirurgicznego i otolaryngologicznego wstrzymane są przyjęcia pacjentów, niewykonywane zabiegi, a co za tym idzie - nierealizowany kontrakt z NFZ. Pacjentów z koronawirusem jest jak na lekarstwo
Zgodnie z decyzją wojewody lubelskiego, od 23 listopada wstrzymana jest działalność oddziału chirurgii ogólnej i oddziału otolaryngologii w 6. Szpitalu Wojskowym w Dęblinie. Do tego czasu należało wypisać ze szpitala wszystkich pacjentów i zawiesić planowe przyjęcia. Od momentu ogłoszenia decyzji do jej wykonania personel szpitalu miał czas, by wykonać zaplanowane zabiegi i wypisać pacjentów.- Jeszcze w niedzielę, 22 listopada, ostatni pacjenci byli wypisywani do domów - mówi Wojciech Zomer, dyrektor dęblińskiego szpitala.
Placówka w całości została przeznaczona na potrzeby walki z koronawirusem. Pomieszczenia zostały przekazane do dyspozycji oddziału zakaźnego. - W tej chwili szpital dysponuje 29 łózkami covidowymi, w tym jednym respiratorowym i jednym obserwacyjnym. Zajętych przez pacjentów jest 8 łóżek - informuje Wojciech Zomer.
Jak przyznaje Zomer, zmiany, które weszły w życie powodują finansowy kryzys placówki. - Tak złej sytuacji szpitala nie było, od kiedy jestem dyrektorem. Zaczynamy tonąć finansowo - mówi dyrektor.
Na złą sytuację miało wpływ kilka czynników, m.in. zamknięcie szpitala na okres miesiąca, później wstrzymanie planowych przyjęć pacjentów. - Teraz mam wyłączoną całą zabiegówkę. Pieniądze otrzymaliśmy, a kontrakt nie będzie zrealizowany. To tak, jakbym się zadłużył, bo wcześniej czy później pieniądze za niewykonane zabiegi będziemy musieli zwrócić - tłumaczy Wojciech Zomer. Różnica między pieniędzmi, które szpital otrzymał z NFZ, a tym co udało się wykonać, to ok. 2 mln zł.
Szef szpitala napisał w poniedziałek (30 listopada) pismo do wojewody lubelskiego. - Podjąłem próbę przekonania wojewody o zdjęciu z jednego piętra oddziału zakaźnego i rozpoczęcie działalności, jak dotychczas. Zobaczymy, jaką podejmie decyzję - mówi dyrektor.
Do tej pory oddział zakaźny mieścił się na pierwszym piętrze szpitala. Otolaryngologia z pierwszego piętra została przeniesiona na drugie i tym samym połączona z chirurgią. Oddziały te dzieliły się oddziałem zabiegowym. - W tym czasie odbyło się sporo zabiegów. Może nie tyle, co w październiku, ale trochę było - przyznaje dyrektor.
Jednocześnie Wojciech Zomer zapewnia, że w dalszym ciągu szpital byłby w gotowości do ponownego przywrócenia oddziału zakaźnego. - Chciałbym dla pacjentów uruchomić chirurgię i laryngologię, by chociaż w jakimś procencie odbywały się zabiegi pacjentów. Chcę działać, bo boję się o przyszłości- mówi.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie