
Wśród osób uskarżających się na dolegliwości żołądkowe są zarówno dzieci, jak i osoby dorosłe.
Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Rykach podjęła działania. Właściciel lokalu mówi, że to krzywdzące oskarżenia, a goście mogli złapać rotawirusa
Do zatruć miało dojść 26 września. Wspólnym mianownikiem są wesele i dwie komunie, które odbyły się w sobotę w jednym z lokali na terenie Dęblina.
Agnieszka Czaplicka podobnie jak trzy inne rodziny, zorganizowała w lokalu przyjęcie komunijne. - Następnego dnia rano otrzymałam wiele informacji o niepokojących objawach zatrucia pokarmowego u moich gości uczestniczących w przyjęciu. Występowały u nich wymioty, biegunka, ból głowy, gorączka i ogólne osłabienie organizmu - mówi pani Agnieszka. Siedem osób miało na tyle poważne objawy, że zgłosiły się do lekarza. Pięć osób z podobnymi objawami nie dostało się do przychodni.
Jak się okazuje, osoba prywatna nie może zgłosić informacji o zatruciu do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. - Zgłoszenie podejrzenia lub zachorowania na chorobę zakaźną przenoszoną drogą pokarmową jest dokonywane przez lekarza, do którego zgłosił się pacjent z objawami - mówi Grażyna Rybak, dyrektor PSSE w Rykach. Dalsze postępowanie w przypadku otrzymania zgłoszenia jest uzależnione od informacji uzyskanych w trakcie przeprowadzonego wywiadu epidemiologicznego.
Według Agnieszki Czaplickiej lekarka, do której zgłosiło się kilka osób z objawami zatrucia, odmówiła zgłoszenia sprawy do sanepidu. Kobieta sama poprosiła Sanepid o interwencję. Oddała także do badania komunijne ciasta.
O wynikach badań, samopoczuciu gości a także o tym, jak tłumaczy sprawę właściciel, przeczytacie w papierowym wydaniu "Twojego Głosu".
Więcej na ten temat w papierowym wydaniu "Twojego Głosu".
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie