
Pracownicy służy zdrowia pracują nie tylko w szpitalach i przychodniach. Docierają do tych nieuleczalnie chorych, głównie na nowotwory. Wielu pacjentów jest zamknięta w domach, skazanych wyłącznie na siebie
Czesława Dudek w zawodzie pracuje 45 lat. Od pięciu w dęblińskim hospicjum domowym. W czasie pandemii większość wizyt odbywa się na zasadzie teleporad. - Wizyty domowe to rzadkość - przyznaje pielęgniarka. Odbywają się tylko w koniecznych sytuacjach i na zlecenie lekarza, kiedy trzeba zmienić kroplówkę lub cewnik, pobrać materiał do badania, albo podać leki. -Trudno jest pogodzić się z faktem, że nie możemy odwiedzić osobiście każdego pacjenta. Oni tego potrzebują i czekają na nas z niecierpliwością, bo niektórzy są zdani sami na siebie. Niestety musimy się dostosować do restrykcji - żali się pielęgniarka. Dla chorych to często jedyny kontakt z pracownikami służby zdrowia. W odosobnieniu i samotności nie każdy sobie radzi, dlatego pacjenci mogą liczyć też na wsparcie psychologiczne.
W dęblińskim hospicjum pracują trzy pielęgniarki, obejmując zasięgiem powiat rycki i kozienicki. Każda ma 10-dniowy dyżur. Telefon jest czynny przez całą dobę. - Za każdym razem przed wizytą dzwonię i pytam, czy pacjent oraz jego rodzina w ciągu ostatnich dwóch tygodni nie mieli kontaktu z kimś z zagranicy lub z zewnątrz oraz czy nie gorączkują. Proszę też o wywietrzenie pomieszczeń - mówi pani Czesława. Zdarza się, że nie wszyscy stosują się do zaleceń i nie zawsze mówią prawdę. -To jest bardzo istotne, żeby się przyznać. Nawet do najgorszej prawdy, bo tylko to może nas uchronić przed wirusem - zaznacza pielęgniarka. Zanim pielęgniarki wejdą do domu chorego muszą założyć ochronne fartuchy, maseczki, przyłbice i podwójne rękawiczki.
Zgrany zespół specjalistów
Największy sukces jest wtedy, gdy osoba wychodzi z ciężkiego stanu. - Tak było w przypadku 90-letniej pani, której stan się poprawił i objawy choroby zminimalizowały na tyle, że mogła funkcjonować. Spotkałam ją po kilku latach, uśmiechniętą i w pełni sił. Serce rośnie w takich chwilach - przyznaje pielęgniarka.Nie zawsze jednak wszystko dobrze się kończy. - Większość pacjentów odchodzi. Zawsze jestem w kontakcie w takich chwilach z rodziną i bywam na ceremoniach pogrzebowych. Niestety dzisiejszy czas na to nie pozwala - mówi z żalem pielęgniarka.Gdyby nie zgrany zespół specjalistów, wielu chorych odchodziłoby w bardzo trudnych warunkach. Zespół terapeutyczny to nie tylko pielęgniarki, ale też lekarze, psycholodzy, fizykoterapeuci.Opieką jest objętych obecnie siedemnastu pacjentów, a w kolejce czeka dwóch.Pani Czesława w dniu swojego święta życzy sobie i wszystkim przede wszystkim zdrowia. - To jest najważniejsze. Życzę też całemu światu szybkiego powrotu do normalności i ustania pandemii koronawirusa - podsumowuje.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie