
Brak lampy na łuku ulicy 1 Maja w Dęblinie, to tylko jeden z problemów. W tym miejscu często dochodzi do wypadków
Jak twierdzą mieszkańcy, lampa na jednym ze słupów znajdujących się na zakręcie została uszkodzona, gdy uderzył w nią samochód. Od tamtej pory nie świeci - uszkodzone oświetlenie zostało zdemontowane i pozostał "goły" słup. - Zakręt nie jest oświetlony, więc kierowcy go nie zauważają, szczególnie nocą. Gdy jadą za szybko, nie mogą wyhamować - mówi pani Agnieszka, która mieszka na ul. 1 Maja. - Na łuku brakuje oświetlenia już kilka lat, ale nikt nie interesuje się tą sprawą - dodaje. Mieszkańcom ten problem spędza sen z powiek.
-Pamiętam, jak polonez uderzył w słup i przeciął go na pół. Musiał mieć sporo na liczniku, żeby złamać betonowy drąg - przyznaje pan Artur, który mieszka niedaleko.
O sprawę lampy pytamy burmistrz miasta, która obiecuje, że zajmie się sprawą. -Sprawdzimy techniczne możliwości montażu oprawy oświetleniowej - zapowiada Beata Siedlecka.
Dodatkowym utrudnieniem dla kierowców jest to, że przed zakrętem nie ma znaku. Jak mówią nasi rozmówcy, potrzebny jest znak ograniczający prędkość lub taki z informacją o niebezpiecznym miejscu. - Jeżdżą jak przysłowiowi wariaci. Nie raz słyszę pisk opon, albo głośny huk uderzenia - wtrąca pan Artur.
Zdarza się też, że auta lądują na płotach mieszkańców. - To dzieje się bardzo często. Mój płot i sąsiadów też został uszkodzony. Wychodząc na spacer z dziećmi po chodniku obawiam się o nasze bezpieczeństwo, bo to jedna z głównych ulic w mieście i ruch na niej nie ustaje - dodaje mieszkanka.
Ale to nie wszystko. Nie łatwo też przejść na drugą stronę jezdni, bo brakuje na niej przejść dla pieszych. Najbliższe znajduje się ok. 200 metrów dalej, koło gabinetu stomatologicznego. - Na wysokości naszego domu nie ma pasów, a żeby przejść na drugą stronę trzeba oglądać się kilkakrotnie, czy nic nie nadjeżdża. Czasem, będąc już w połowie drogi, nagle zza zakrętu "wyskakuje" rozpędzone auto i trzeba się cofać - żali się Dęblinianka.
Problemem numer cztery jest to, że na poboczu znajduje się ponad metrowy rów, w którym płynie woda. Tam też "lądują" samochody, które nie mogą wyhamować. -Pamiętam zdarzenie, kiedy w nocy z drogi zjechał tu młody kierowca. Na szczęście jemu i pasażerom nic się nie stało, ale samochód był zniszczony - mówi pani Agnieszka.
Innym razem będąc na podwórku usłyszała głośny pisk opon i uderzenie. - Wybiegłam na chodnik i zobaczyłam auto w rowie. Jechał nim młody chłopak z kolegą. Po chwili wyszli z niego o własnych siłach, ale kto wie, czy kolejny przypadek też tak się zakończy - zastanawia się kobieta.
Pieczę nad drogą sprawuje Zarząd Dróg Powiatowych. Pytamy, czy w planach jest montaż znaków ostrzegających lub progów zwalniających. - Progi nie mogą być zastosowane z uwagi na to, że jest to droga kategorii zbiorczej. Na tego typu jezdniach nie ma takiej możliwości - wyjaśnia Marcin Kostyra, dyrektor ZDP w Rykach. Dodaje, że problem związany z częstymi kolizjami na ul. 1 Maja nie jest mu obcy. - Był poruszany na komisjach z pracownikami wydziału komunikacji i chcemy mu zaradzić - zapewnia Kostyra. W planach jest postawienie barier energochłonnych na niebezpiecznych odcinkach. - Po stronie, gdzie znajduje się rów, nie ma chodnika, więc miejsce się znajdzie. Mam nadzieję, że bariery pozwolą na odseparowanie ruchu i zwiększą bezpieczeństwo uczestników ruchu - kończy. Bariery mają pojawić się do końca roku.
mg
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie